....doprawdy nie wiem jak to się stało, że jeszcze nie zaprosiłam Was do mego atelier.....może nieustannie panujący tu bałagan artystyczny, a może zwykłe roztrzepanie, nieuwaga......mam nadzieję, że mi wybaczycie to faux pas i mimo wszystko zechcecie mnie odwiedzić .
Atelier rozpanoszyło się w ostatnich latach więc macie wiele zakamarków do zwiedzenia.....zacznę od małego laboratorium gdzie powstają przeróżne mikstury barwierskie ....
Wszystkie te słoiczki zawierają barwniki kwasowe a właściwie pigmenty w trzech podstawowych kolorach : niebieski, żółty i czerwony. Aby orzymać pozostałe kolory muszę je wymieszać w odpowiednich proporciach a
następnie dodać inne substancje i w ten sposób powstaje moja osobista paleta barw.
Po ufarbowaniu motki wełny leniuchują sobie w ogrodzie, na werandzie i gdzie popadnie aż do wyschnięcia...
po ususzeniu, posortowane według rodzajów i kolorów czekają na ich dalszy los....
Tutaj możecie pooglądać efekty mych praktyk barwierskich ....
W następnym odcinku o barwieniu NATURALNYM
***
***
uuuuu... wrócę tu po pierwszym szoku, widzę, że duuuuzo mam do nadrobienia....
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia. Z niecierpliwością czekam na odcinek o barwieniu naturalnym.
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam!
OdpowiedzUsuń